Z Polski do Polski to wspaniale opowiedziana historia emigracji autora z Polski do Niemiec i Kanady oraz jego powrót do kraju ojczystego. Krzysztof Baniewski, jak wielu Polaków po 1989 roku, wyruszył na Zachód, szukać szczęścia i lepszych warunków do życia. Pracował w wielu miejscach – na farmie, w firmie ubezpieczeniowej, w firmie budowlano-remontowej, pomagał w handlu używanymi wozami, sam prowadził działalność gospodarczą, był developerem i cieciem – słowem nie bał się żadnej pracy, a zadziwiającymi przygodami, jakie przy tym przeżył, można by obdzielić dziesięć życiorysów. Bo czy zdarzyło się komuś chodzić z 38 tysiącami euro w reklamówce z supermarketu Aldi albo poderwać w barze tajemniczą piękność o zabójczych instynktach? Ale wspomnienia nie dotyczą jedynie dnia codziennego i pracy. Równie chętnie opowiada autor o wielu wspaniałych lub egzotycznych miejscach, które miał okazję w swojej wędrówce po świecie zobaczyć. Nie brak więc opisów atrakcji turystycznych i zabawnych anegdotek z zakątków takich jak: Honolulu, Kuba, Wyspa Księcia Edwarda, Nowy Jork, Paryż, Wenecja, Vermont i wielu innych. Ramę opowieści stanowią dzieje autora w Polsce – jego lata młodzieńcze i studenckie, wojsko, pierwsza praca, pierwsze miłości, a potem powrót po latach – zachłyśnięcie się nowym i… brutalne zderzenie z rzeczywistością. Czy bohater zostanie więc w pierwszej ojczyźnie, czy ruszy na kolejną wędrówkę? Każdy, kto sięgnie po te fascynujące i intrygująco opowiedziane wspomnienia, będzie mógł odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobiłby na jego miejscu. Autor ma prawdziwy dar snucia opowieści, a czyni to z niemałą swadą. Książkę świetnie się czyta, akcja wciąga bardziej niż w niejednym kryminale, nie brak też akcentów humorystycznych. Co nie znaczy, że opowieść jest nadmiernie ugładzona. Wręcz przeciwnie – autor nie waha się oceniać krytycznie tego, co jego zdaniem na taką krytyczną ocenę zasługuje. Jest więc w swoich wspomnieniach wyjątkowo szczery. Historia Krzysztofa Baniewskiego z pewnością zainteresuje osoby, które choć na trochę wyjechały kiedyś z Polski i chętnie porównają własne doświadczenia, ale powinni po nią sięgnąć także zasiedziali mieszkańcy naszego kraju, choćby po to, by przekonać się, czy naprawdę wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.