10-01-2015
Strona głównaOpowiadaniaMetamorfozy
Na drugi dzień zaraz po szkole razem z ojcem zawiesili kolorowy sznurek na płocie. Masztelakowa jak zwykle poprawiła po swojemu. Ojciec wykosił trawę przy drodze i wokół domu, matka grzebała przy kwiatach, a Piotruś miał później je podlać. Jeszcze wieczorem, gdy szedł nakarmić Szarego, widział jak się krzątała po podwórku. Przesadzała piwonie i floksy, a na sam koniec zmiotła schody. Im bliżej przyjścia, tym większe dawało się wyczuć zdenerwowanie. Dyrygowała ojcem i synem, jakby sami nie wiedzieli co mają robić. Ciągle przypominała, że nie co dzień odwiedza ich Matka Boska i wszystko ma być jak należy. „Jak by to wyglądało, że do naszego domu przychodzi sama Najświętsza Panienka, a my nieprzygotowani?!”, powtórzyła jeszcze cztery razy tego popołudnia.
Przez następne dni Piotruś i cała jego rodzina z samego rana przed rozejściem się do swoich obowiązków oraz wieczorem po skończonej pracy klęczeli przed obrazem Matki Boskiej. Odmawiali modlitwy i różańce. Matka Piotrusia przychodziła też w przerwie swoich zajęć. Piotruś zauważył, że jego ojciec niechętnie stawia się na modlitwy i robi to raczej żeby nie słuchać pretensji matki. Może nie chciał się z nią kłócić jak to było trzy lata temu? Podczas gdy ona i Piotruś głośno powtarzali litanie, on ledwie bezgłośnie poruszał ustami i tylko od czasu do czasu jakby z zamyślenia wyrywało mu się „módl się za nami”. A już najgorzej było wieczorami kiedy w domu zbierali się sąsiedzi. Siadali wokół obrazu z różańcami w palcach i głośno śpiewali. Wtedy Masztelak wychodził na pole do swoich upraw. Gładził dłońmi jeszcze zielone żyto, sprawdzał czy ziemia zbyt mocno nie wyschła lub po prostu siadał na miedzy, zwijał papierosa i patrzył na zachodzące słońce nad lasem. Mały Piotruś chętnie potowarzyszyłby swojemu ojcu w tej przechadzce, jednak matka nie dawała mu wyślizgnąć się z domu. „Jeszcze godzinka i polecisz. Coś taki niecierpliwy?”, często napominała matka syna. A on już nie mógł słuchać rechotu starych bab ze wsi, które jak jakieś manekiny kiwały się w przód i tył i powtarzały w kółko te same modlitwy. Powstrzymywał się żeby nie wybiec z domu, złapać ojca za rękę i pójść tak aż pod las, tam gdzie kończyło się ich pole.
Metamorfozy
Spotkanie po latach
Prowincjonalne życie
Kaskaderzy literatury
Władysław w Londynie
Człowiek wilk
Na Niemca
Trasa C.- Białystok
Śruba
Autorzy
Dąbrowski Dariusz
Ciężar
0.18
Oprawa
Miękka
Format
14.5x21.0cm
Objetosc
146
Rok wydania
2013
Dla tego produktu nie napisano jeszcze recenzji!
Napisz recenzjęWłaściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.